O nietypowej porze roku, bo jesienią, odbył się kolejny Lure. Odwołany na początku roku, udało się go uratować z terminem październikowym. Dodatkowo, z powodu sytuacji na świecie, zdecydowano się odwołać General Opponent a zamiast tego rozegrać Mistrzostwa Świata gdyż inaczej po prostu by się nie odbyły.
Od sobotniego poranka rozgrywano eliminacje, uczestników coś w przedziale 20-25, nie liczyłem dokładnie. Generalnie los nie był dla mnie łaskawy, od pierwszej rundy ciężkie chłostanie przez przeciwników dużego kalibru. Do eliminacji wziąłem trochę zmienione, sprawdzone talie, tzn minionowy Eriador na frakcje (Dunlendings, Hillmen, Ice-orcs) oraz fajczenie Mordoru przez Balroga. Udało mi się wygrać 4 z 5 partii i udało mi się awansować do finałów z wynikiem 20TP, oprócz mnie tyle samo pkt miał Heiner a przed nami jeszcze byli Patrick Laxander oraz "Kodi" Martinez z Hiszpanii, obaj po 22TP. W ramach ciekawostek z Heinerem udało mi się wygrać a z Patrickiem zaliczyłem jedyną tego dnia porażkę.
W niedzielę natomiast rozgrywaliśmy finały, 3 rundy, każdy z każdym. Tutaj miałem ze sobą 2 nowe decki, mniej kompetytywne ale trochę zaskakujące przeciwnika. vs minion grałem talię na Faithless Steward natomiast vs hero wziąłem trochę inspiracji z talii Piotrka i zrobiłem underdeep express pod Mordorem na World Gnawed by the Nameless. O ile ta pierwsza była w miarę przetestowana kiedyś tam to druga była klejona na szybko, na 10h przed wylotem do Frankfurtu

Pierwsza rozgrywka była przeciwko Heinerowi była dosyć ciężka. On próbował Majarami sieknąć moje postacie na

ale nie miał szczęścia. Ja za to próbowałem powstrzymać z jego strony zbieranie informacji (Maker's Map) oraz przedmiotów oraz ally'ów w rejonie Gap of Isen. Kluczem do zwycięstwa się okazało być zagranie Veils Flung Away, które zdiscardował Bolga z przedmiotem oraz towarzyszem. Gra skończyła się wynikiem 4:2 dla mnie.
W kolejnej rundzie miałem zagrać z Kodim, obecnie jednym z najlepszych, jak nie najlepszym,z hiszpańskich graczy. Zagrał na bardzo interesującą talię, która powinna brzemieć znajomo dla Highwaywa. Generalnie koncept talii to był Elf-song, z wizytacją lokacji na Great Roadzie i oczywiście głównie same zwierzęta jak Cirdan, Galadriel, Thrain, Gloryfindel na stole oraz zagrywaniem Vilyi i oczywiście Elrond nie mógł zostać zdiscardowany na korupcji

Generalnie to był wyścig punktowy, mój underdeep express niestety nie zadziałał tak jak chciałem i za wolno ciągnąłem karty. Szczęście w nieszczęściu, że przed ostatnią turą Kodiego udało mi się przewinąć deck i Elf-song z Echem poleciał do piachu a z tym kilka postaci, których nie można było utrzymać na stole pod GI. Dodatkowo udało mi się wykorzystać Muster Disperses, żeby zdjąć Elves of Lindon, niestety już nie dociągnąłem Call of Home. Mimo to udało mi się uniknąć wyższej porażki dzięki zdjęciu Elf-songa i kilku charakterów, partia zakończona wynikiem 33:25 dla mojego przeciwnika.
Po tej rundzie była bardzo interesująca sytuacja. Zakładając pewien rozwój wydarzeń mogło się okazać, że po 3 rundzie Heiner, Kodi oraz ja, będziemy mieli po tyle samo punktów a wszystkie tie-breakery idą do śmietnika bo przecież każdy miał tych samych przeciwników

Wymagałoby to od nas zagrania kolejnych rund, do wyłonięcia mistrza (na co nikt nie miał czasu ani siły) lub uznanie remisów i ogłoszenie nas wszystkich 3 jako mistrzów

W ostatniej partii zagrałem z Patrickiem, który właściwie miał pozamiatane po pierwszej rundzie. Za pomocą podwójnego Veils Flung Away wysłałem do discardu Bolga, Buthrakaura oraz dwóch followersów. Na stole został Mountain-maggot w Morii...Później udało mu się trochę odbić ale nie na tyle, żeby cokolwiek ugrać i ostatecznie wygrałem 6:0.
Ze swojej strony wyciągnąłem w tej sytuacji maxa i czekałem na rozwój sytuacji przy kolejnym stole. Tam partia się zakończyła minimalnym zwycięstwem Kodiego i w ten sposób zapewnił sobie tytuł Mistrza Świata, podczas gdy ja zostałem wicemistrzem po raz trzeci. Z jednej strony bardzo dobry wynik, z drugiej niedosyt, że kolejne drugie miejsce.
Odnośnie reszty weekendu to nie za wiele jest do odpowiadania. Z MECCG zagrałem tylko jeszcze w mix językowy hero sealed w piątek i tyle. Tym razem, wyjątkowo, odpuściłem minion sealeda w sobotni wieczór, żeby się przygotować i wyspać do finałów. Do tego jeszcze zagrałem 2x z Francuzami w Dune: Imperium, świetna planszówka, gram w nią w Warszawie już od jakiegoś czasu i wszystkim polecam.
Tyle z mojej kolejnej relacji, kolejna już za pół roku, gdyż Lure jest planowany na 4-6.III.2022 jeśli covid nie przeszkodzi.